10 sierpnia 2015

Wojna, prawidziwe uczucie i sekret z dawnych lat, czyli „Córka Magdy” Catrin Collier

Kiedy na początku tygodnia odwiedziłam mury miejskiej biblioteki, nie miałam pojęcia, że pani bibliotekarka poleci mi właśnie tę książkę. Nigdy wcześniej nie słyszałam o Catrin Collier, nazywanej przez wiele osób autorką powieści historycznych dla kobiet. Cóż prawie 500-stronicowa książka może nie zachęcać z zewnątrz — ale jej treść, faktycznie, wciąga bez reszty.

 

Informacje od wydawcy:
Kategoria: Literatura światowa
Tytuł oryginału: Magda’s Daughter
Liczba stron: 464
Tłumaczenie: Anna Popiel
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011
 Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej Magda Janek przybywa niemal bez środków do życia do miasteczka Pontypridd, mając nadzieję na lepszą przyszłość dla siebie i swojej córki, Heleny. Wojna przekreśliła wszystkie jej zamierzenia, pragnie więc za wszelką cenę, by Helena osiągnęła to, o czym marzyła kiedyś ona sama. Pontypridd lat sześćdziesiątych jest miejscem dużych możliwości. Przed atrakcyjną, pewną siebie córką Magdy otwierają się szanse, o których jej matce nawet się nie śniło. Ma dwadzieścia jeden lat i szykuje się właśnie do ślubu z przystojnym Nedem, gdy dochodzi do największej tragedii w jej szczęśliwym dotąd życiu. Niespodziewanie odkrywa mroczną tajemnicę – sekret tak szokujący, że jej matka zdecydowała się zabrać go ze sobą do grobu…

Historia, opowiedziana w utworze, jest nietypowa. Przez ostatnie lata, miałam okazję czytać mnóstwo (naprawdę!) książek dotyczących wojny oraz okresu PRL’u w Polsce (i nie tylko). Wszystkie oczywiście z polskiego punktu widzenia, bo autorstwa polskich pisarzy. Tym razem jednak odmiana była mile zaskakująca. Catrin Collier tworzy historię, która rozpoczyna się w Walii (skąd również pochodzi autorka), rozwija w Polsce, i kończy w Polsce oraz Walii.


Młoda, piękna Helena, kończy studia i planuje ślub ze swoim narzeczonym Nedem. Oboje bardzo się kochają i pragną. Matka Heleny, Magda Janek, czuwa nad swoją córką i ciągle przypomina jej o polskich korzeniach. Po zakończeniu wojny Magdzie wraz z malutką córeczką udaje się wyemigrować do Walii, gdzie może zapewnić swojemu dziecku lepsze życie, a przede wszystkim spokój. Jednak miesiąc przed ślubem, niespodziewania, uwielbiana przez wszystkich obywateli miasteczka Pontypridd, Magda, umiera. Od tego momentu życie jej córki staje całkowicie do góry nogami.

Nie mogąca pogodzić się ze stratą Helena, postanawia zawieźć prochy swojej ukochanej matki do Polski — kraju rodzinnego Magdy, znanego Helenie wyłącznie z opowieści. Z pewnymi trudnościami Helena, wraz z narzeczonym, udaje się w podróż za żelazną kurtynę, gdzie ma okazję nie tylko zobaczyć, czym jest komunizm, ale pokochać kraj swoich najbliższych krewnych.

Helena wraz z Nedem odkrywają wiele tajemnic Magdy oraz osób z jej najbliższego otoczenia. Stają się świadkami opowieści o tragedii wojny oraz konsekwencji związanych z jej końcem. Śmierć ukochanych ludzi na oczach ich rodzin, ból, bieda i okropne straty — przede wszystkim duchowe.



Książka ta była dla mnie naprawdę miłym zaskoczeniem, widok Polski okresu komunistycznego (choć może troszkę przerysowanego), obraz Polski okresu wojny sprawiają, że gdzieś tam w człowieku budzi się poczucie ulgi, ulgi, która powoduje współczucie i zrozumienie tamtych czasów. Język utworu jest zrozumiały, prosty, co nie znaczy, że beznadziejny, a wręcz przeciwnie. Myślę, że na największą uwagę zasługują tutaj zawirowania fabularne, dzięki którym czytelnik nie będzie się nudzić. Jak dla mnie najlepszym dowodem na to jest to, że sama przeczytałam tę książkę w jeden dzień.

Kwestię jaką jeszcze chciałabym poruszyć jest fakt, iż książka dosyć dokładnie porusza problem wojennego projektu Lebensborn (niem. źródło życia). Założycielem takowej instytucji był sam H. Himmler. Oficjalnie miała być placówką opiekuńczo-charytatywną. Jednak jak było naprawdę? Były to ośrodki, których zadaniem była „produkcja” (!) dzieci krwi aryjskiej, „czystej”. Oficerowie SS plądrując nasz kraj dokonywali tzw. rabunku polskich dzieci — poszukiwali dzieci, od najmłodszych do najstarszych, którzy wykazują cechy rasy aryjskiej (jasne włosy, niebieskie lub zielone oczy, smukła twarz), by zabrać je do instytucji Lebensbornu. Tam były germanizowane i adoptowane przez niemieckie rodziny. Książka Collier przedstawia ten problem w dosyć nietypowych okolicznościach, więc tym bardziej warto do niej zajrzeć.

Mam nadzieję, że udało mi się kogokolwiek zachęcić do przeczytania opisywanej książki. Dla niektórych nauka historii jest nudna i bezsensowna. Myślę jednak, że opowiedziana w taki sposób, w jaki robi to Catrin Collier, potrafi zafascynować i zmusić do refleksji nad tym, co było i może się stać.

Tymczasem życzę wam by natarczywe upały stały się trochę mniej natarczywe :) Pozdrawiam!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka