Ostatnie wydarzenia związane z uczelnią i w ogóle zmusiły mnie do
chwilowej blogowej przerwy. Postaram się jednak nadrobić zaległości.
Pierwszym filmem, który przedstawię jest:
Le Moine, czyli Mnich (2011)
Gatunek: dramat, thiller; Reżyseria: Dominik Moll; Produkcja: Francja, Hiszpania
Francuski dramat, którego akcja rozgrywa się w Hiszpanii (Madryt). Film oczywiście oparty na klasyku literatury światowej — "Mnichu" Matthew Lewisa. Szczerze? Biorąc pod uwagę to, że przeczytałam książkę z wypiekami na twarzy, to film mnie strasznie zawiódł. Nie widziałam starszych ekranizacji tego dzieła, ale ta z 2011 roku nie jest zbyt zachwycająca. Pozmieniane wątki i w ogóle gra aktorów jakoś nie przypadła mi do gustu. W skrócie: cnotliwy, uwielbiany przez tłumy, charyzmatyczny mnich Ambrozjo (Vincent Cassel) ulega pokusie i wpada w sidła pożądania. Czeka go sroga kara za swoje grzechy, do których przez dłuży czas się nie przyznaje — głównie przed samym sobą. Jeżeli będziecie chcieli poznać tę historię, lepiej przeczytajcie książkę, przed filmem uciekajcie jak najdalej.
Legends of the fall, czyli Wichry namiętności (1994)
Gatunek: Melodramat; Reżyseria Edward Zwick; Produkcja: USA

Tytus Andronikus (1999)
Gatunek: Dramat; Reżyseria: Julie Taymor; Produkcja: USA, Wielka Brytania, Włochy
