30 września 2012

Dark paradise, czyli boska twórczość Lany Del Rey

Jesień powoli daje się nam we znaki, zbliżając się niespostrzeżenie i spokojnie. Wrześniowe (już prawie październikowe!) słoneczko za oknem sprawia, że ta pora roku, pokazuje nam swoje najpiękniejsze oblicze. Złote, brązowe i żółte liście opadające z drzew. Piękno. 
Tak, dzisiaj jesień, październik i słońce zachęciły mnie do pisania tego posta, który (tak jak wskazuje na to tytuł) poświęcę niesamowitej Lanie Del Rey.



 
Tak naprawdę nazywa się Elizabeth Woolridge Grant. Przyszła na świat w 21 czerwca 1986 roku w Nowym Jorku jako córka milionera Rob'a Grant'a. Dorastała w Lake Placid. Mało kto wie, że wokalistka ukończyła  studia akademickie z dziedziny metafizyki! Sama nie eksponuje swojego wykształcenia, wręcz przeciwnie, żartuje z niego. Pozostaje skromna wraz ze swoim hipnotyzującym głosem. 
Elizabeth w czasie swojej twórczości artystycznej przyjmowała wiele pseudonimów, np.: Lizzy Grant
Lana Rey Del Mar, May Jailer. Ostatecznie jednak sława została jako Lana Del Rey. Pseudonim ten jest połączeniem imienia Hollywoodzkiej gwiazdy Lany Turner i nazwy Forda Del Rey. Niepowtarzalny styl tej 25-letniej dziewczyny określa się jako "gangsterską wersję Nancy Sinatry".

Swoje pierwsze profesjonalne EP wydała jako Lizzy Grant w 2008 roku, z czego 3 utwory znalazły się na pierwszej płycie piosenkarki — Lana Del Ray A.K.A. Lizzy Grant.
Następnie, na początku 2012 roku, Lana wydała album Born to die. Debiutancki singiel Video games został nazwany singlem roku 2011 (wydany 7 października 2011). Potem pojawiły się takie znakomite utwory jak: Born to die, Blue jeans, Summertime sadness, National Anthem i wiele innych. W sieci krąży wiele utworów wokalistki, wciąż ukazują się nowe. Sam szef wytwórni potwierdził, że kiedy spotkał się z Elizabeth, ta przyniosła mu 60 (!!!) gotowych kompozycji.


Dlaczego akurat Lana? Uważam, że jej twórczość jest fenomenalnym powiewem świeżości na rynku muzycznym. W radiu słyszymy tylko same sweet popowe utwory, które ciągle traktują o tym samym. Sex, nagość, alkohol, narkotyki. Ileż można? Jeżeli nasza kultura opiera się tylko na komercji, to wolę szukać alternatywnych źródeł ucieczki od takiego motłochu. Lana Del Rey jest moją ucieczką. Jej muzyka, styl, głos, naturalność i prawdziwość, wszystko składa się na cudowną podróż w rytm jej piosenek, historii i wszechświata. Uwielbiam ją. 





Już niedługo (w listopadzie) pojawi się nowa edycja albumu Born to die: Paradise Edition. To z niej pochodzi nowy singiel wokalistki Ride. Fenomenalny.


A tymczasem przedstawiam wam moje najulubieńsze utwory Lany Del Rey :) 







Szczególnie polecam:






Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka