22 września 2012

Belle époque czyli pocztówka ze stolicy Francji

Kto z nas nie słyszał o Paryżu? Chyba nie ma takiej osoby na całym świecie. Słynne miasto, zwane miejscem idealnym dla zakochanych, miastem miłości, zabawy i życia. Tak. Co jak co, ale to święta prawda. Mimo że nie miałam okazji jeszcze poznać paryskich ulic i zakamarków, mam nadzieje, że niedługo uda mi się zrealizować moje podróżnicze marzenie. Tymczasem, chciałabym przenieść siebie i Was w świat Paryża, stworzony przez Woodiego Allena.


CZYTAJ WIĘCEJ >>

 Film “O północy w Paryżu” miał swoją premierę wiosną zeszłego roku, natomiast do polskich kin zawitał dopiero latem, 26 sierpnia. Opowiada historię dwójki młodych ludzi, dopiero co zaręczonych, którzy wraz z rodzicami dziewczyny, udają się na wycieczkę do Paryża. Aspirujący na pisarza Gil, widzi w tym mieście pokłady niesamowitej energii, których jego ukochana Inez nie potrafi dostrzec ani zrozumieć.


Kiedy młodzi zakochani spotykają w tym czarującym miejscu starą miłość Inez, Gil stara się za wszelką cenę przebić Paula w jego anegdotkach i spostrzeżeniach. Wiele zabawnych dialogów i scen może odnaleźć widz w przekomarzaniu się bohaterów. W ostateczności zaręczeni oddalają się od siebie – Inez spędza czas z dawną miłością, natomiast Gil szukając inspiracji do swojej powieści, w spowitym nocą Paryżu trafia na ciekawe osobistości świata literatury (swoich własnych idoli), którzy przecież od dawna nie żyją (a przynajmniej fizycznie)!
Woody Allen, jak wiadomo jest mistrzem w swoim fachu, wirtuozem kina, tak więc i tym razem zaskakuje widza przedstawiając mu niesamowitą i jakże czarującą podróż w czasie. Przenosi Gila do czasów Paryża lat 20, o których marzył bohater. Trafia on na Fitzgeraldów, Zeldę i Scotta, małżeństwo amerykańskich pisarzy, spotka Hemingwaya – mistrza nad mistrzami, który poznaje go z Gertrude Stein – również amerykańską pisarką. Pomaga mu ona odnaleźć jego własną wenę literacką i styl. Gil ma zaszczyt spotkać również Pabla Picassa, Paula Gauguina czy Salvadora Daliego – znakomitych malarzy. Wszystko to wydaje się bohaterowi bajką i spełnionym snem, a na dodatek, poznaje piękną Adrianę i zakochuje się.



 Dzieło Allena, kończy się dość sentymentalnie – co nie znaczy, że źle! Gil i Inez rozstają się (bohaterka wraca do ukochanego sprzed lat), natomiast Gil poznaje piękną mieszkankę Paryża, która podziela jego miłość do tego tryskającego magią miasta. Bohater, dzięki swojej wycieczce w zaświaty, dostrzega,  że każdy ma swoją ukochaną i wymarzoną belle époque, i prędzej czy później odkryje, że jest nią własna teraźniejszość. Warto zwrócić uwagę, że osoby które nie są na tyle obyte ze sztuką, nie będą kojarzyć nazwisk znanych postaci ze świata literatury czy malarstwa, będą po prostu nudzić się filmem.


Wiele osób może zarzucać reżyserowi, że odchodzi od swoich “lat świetności” i najlepszych filmów, jednak mimo wszystko uważam, ze filmy Allena to filmy Allena i nic nigdy tego nie zmieni, bo to co robi ten człowiek, to czysta kinowa magia. I to się czuje.
W obsadzie filmu nie zabrakło oczywiście wielkich gwiazd i osobistości, o których aż wstyd nie wspomnieć. Zacznijmy od głównego bohatera – Owena Wilsona – jak dla mnie jeden z tych aktorów, którym nigdy buzia się nie zamyka. Przynajmniej zawsze odnoszę takie wrażenie, kiedy oglądam film z jego udziałem. Jest tak fantastycznie autentyczny w tym co robi, jak gra, jak mówi, że trudno go nie lubić. I tym bardziej właśnie, jest mi ciężko uwierzyć, że w 2007 roku próbował odebrać sobie życie. Nie wiem co nim kierowało, ale całe szczęście, że przeżył i może jeszcze nas zachwycać swoim talentem (dla zainteresowanych polecam film “Marley i ja” z jak dla mnie przegenialną rolą dwójki głównych bohaterów; o filmie na pewno kiedyś wypowiem się na blogu :) ). Rachel McAdams to Inez, narzeczona Gila. Mimo że jest uroczą aktorką, znaną z kilku naprawdę fajnych obrazów kinowych, to uważam, że mało jej było na ekranie. To i tak nie zmienia faktu, że jest dobra w tym co robi. Marion Cotillard, laureatka Oscara, grała Adrianę, kochankę Picassa. Świetna, czaruje widza swoją naturalnością i urokiem, warto obejrzeć ten film choćby z tego względu, by zobaczyć jej talent na ekranie. Według mnie na zasłużone i gromkie oklaski zasłużył Adrien Brody odgrywający rolę malarza Salvadora Daliego. Po prostu uroczy, zabawny i dziwny, taki jaki był Dali ze swoimi nosorożcami.
Tak więc reasumując, jak dla mnie film wart obejrzenia i będę go bronić przed jakimikolwiek atakami z każdej możliwej strony. Mam nadzieję, że kogokolwiek udało mi się zachęcić do obejrzenia filmu, i że w najbliższym czasie również uda mi się coś zrecenzować i napisać swoje spostrzeżenia. Jest to mój pierwszy wpis na założonym blogu, więc mam nadzieję, że w przyszłości jakoś się rozkręcę i uda mi się zdobyć choć trochę czytelników i przychylności. Pozdrawiam i życzę dużo ciepła na nadchodzące dni :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka